Mocne, brawurowe i doskonale niekonwencjonalne kino. Dużo tutaj z Roya Anderssona, sporo z naszego Koterskiego. Opowieść o współczesnej Rumunii najpierw jako specyficzne kino drogi, gdzie kamera ucieka, dokąd sama sobie życzy, a potem jako słownik pojęć i tuż zaraz – w scenie z piekła rodem, kiedy to nauczycielka zachowuje się niemoralnie (?), a osądu podejmują się rodzice jej uczniów. Surrealizm i bolesny naturalizm. Szaleństwo koncepcyjnie, ale jest w nim metoda. Znakomicie pandemiczny, kiedy wszyscy kryją twarze pod kolorowymi maskami. Niby rumuński, a jakbym oglądał Polaków portret własny. Gorzki kraj, zgorzkniali ludzie i fantazja o tym, ile w nas hipokryzji, ile agresji i jak wiele bezradności. Świetny!
Nope, ze Szweda Roya Anderssona. Swoją drogą to szwendanie się po ulicach Bukaresztu ma też swój klimat "Cleo od 5 do 7" Agnes Vardy
Portret Polaków? Sądzisz, że, powiedzmy w Niemczech, gdyby wypłynęło porno z udziałem nauczycielki, nie byłoby wszczęte postępowanie dyscyplinarne o złamanie regulaminu dot. etyki nauczyciela? Taka specyfika zawodu. Sam film nudny, jednowymiarowy, brzydki. Drugi segment to jakieś "ciekawostki" z wikipedii?