płakałam jak bóbr..
Oj można. Choć mnie nie wzruszył to jest genialnym filmem. A opis długo mnie nawet zniechęcał.
Dokładnie. Cała scena jak mały mówi o swoim świętym rozwala na łopatki.
ja też :)
Bill Murray gra człowieka do tego stopnia ODPYCHAjącego, że . . . nie sposób go nie pokochać.