Najlepsza z całego filmu jest pierwsza minuta. Potem równia pochyła i z każdą następną film staje się
coraz głupszy i idiotyzm goni idiotyzm. Niby magicy, a 90% sztuczek, to czyste efekty specjalne nie
dające najmniejszej nadziei na wiarygodne wyjaśnienie. Baja do sześcianu, skrajnie absurdalna,
infantylna i naiwna. Równie dobrze ci "magicy" mogliby wypierdzieć kometę Halley'a - byłoby równie
wiarygodnie. Nie zadawajcie sobie pytania: "Jak oni to zrobili", bo wiadomo jak - efekty specjalne i nic
poza tym, tu tkwi problem tego filmu. Wszystko w nim jest bez sensu. A zakończenie już wyjątkowo żałosne i na zasadzie łapanki... No ale czego się spodziewać gdy w filmie łapy maczają Francuzi, słynący z najbardziej durnych filmów na świecie. Równie dobrze
blondina mogłaby sie okazać na końcu Murzynem. Można obejrzeć dla odmóżdżenia i taniej rozrywki, ale na
pewno nie jest to film na 7.4. Gdy widzę takie oceny przy takich szrotach, to tracę wiarę w kino :(.
Niestety nie przychodzi mi do głowy ani jedno słowo na obronę tego co napisałeś. Zgadzam się w 100% ale jeśli ten film ma ocene 7.4 to pewnie są tacy którym się podobał. Ja na szczęście już dawno wyrosłem z takich bajek na resorach.
Trudno lepiej tego nie podsumować, papka dla dzieci we mgle. film pod koniec dochodzi do takiego momentu, w którym scenarzysta nie miał już pojęcia jak z niego wybrnąć, więc poszedł w najbardziej absurdalne i idiotyczne zakończenie. Chcą nam ubzdurać, że jakiś tam syn iluzjonisty, aby zemścić się na jakimś tam czarnym showmanie inspiruje innych magików, którzy aby go poznać kradną setki mln USD, by je następnie rozdać lub oddać. Wszystko po to, aby okraść jednego milionera i skompromitować tego showmena... OK. W międzyczasie ten magik, aby dostać się do FBI i prowadzić tę sprawę musiał poświęcić kilkanaście lat życia, aby zostać agentem. W tym samym czasie tych dwoje, których obwiniał za śmierć ojca dorobili się milionów i żyli na szczycie, dożywając później starości. On w tym czasie robił za krawężnika, a gdy po 30 latach jego plan się ziścił w nagrodę mógł przejechać się na kucyku... a o jego zemście dowiedziała się tylko blondynka?! Zaraz, wrabiając showmena uczynił go największym iluzjonistom wszech czasów, który ukradł setki mln, a drugi z winowajców, czyli biznesem nadal jest bajecznie bogaty. Moim zdaniem to był najgorszy misterny plan w historii, bo zmarnował 30 lat życia, by kompletnie nic nie osiągnąć. Przy tym planie nawet zemsta z Oldboya wydaje się absolutnie racjonalna i logiczna.
Nic dodac nic ujac. Popieram przedmówce w calej rozciaglosci. Zastanawia mnie tylko skad taka wysoka ocena-zdecydowanie to musi byc nieporozumienie.
Dodać trzeba jeszcze to, że wybrana czwórka iluzjonistów, to byli drobni złodziejaszkowie i oszuści, których interesowały raczej przyziemne rzeczy. Aż nagle stali się jak Robin Hood, okradając bogatych i dając biednym. Męczyli się i narażali życie za frajer, nie wiedząc nawet dla kogo pracują i po co to robią. I ja mam w to uwierzyć?
SPOILER, NIE CZYTAJ JAK NIE WIDZIAŁEŚ.... Trudno się nie zgodzić, a szkoda. Bo film jest dobrze nakręcony, pierwsza scena rewelacja, ja też wybrałam 7 kier (i za to daję 6 gwiazdek, wiem że sztuczka, ale zaskoczyła mnie), poszczególne iluzje niezłe, a przynajmniej nie nudne, aktorzy też całkiem spoko, ale finał tej intrygi to jakaś katastrofa. Tak jakby ktoś nakręcił film nie wiedząc jak się będzie kończył, a potem ktoś za niego dorobił ostatnie 15 minut na szybko na 5 jeźdźca wybierając kogoś na zasadzie entliczek pętliczek. Ja się zgadzam, że zaskakujące zakończenia są fajne, a nawet najlepsze. Mierzy się nimi klasę filmu, a przynajmniej ja mierzę. Ale to zaskakujące zakończenie musi być jakoś uzasadnione, uprawdopodobnione, jakoś łączyć się z treścią.
Nikt nie wybrał innej karty niż 7kier. To właśnie jest iluzja. To właśnie jest manipulacja. Widzisz to, co chcą żebyśmy zobaczyli. Żadna rewelacja. Prosta sztuczka.
A film rzeczywiście, niezbyt mądry, bardzo naiwny, w skutek czego również mało emocjonujący.
Jakiez to jest banalnie proste. Tej siodemce poswiecono kilka setnych sekundy wiecej i tak zadzialalo to na nasza percepcje. Mozg najlatwiej zarejestrowal te wlasnie karte. Obejrzalam tylko raz i bez pauz czy zwolnionego tempa, ale to raczej prosty trik, ktory czesto stosuje sie w reklamie na przyklad. :)
Acha! I z tego co pamietamq, to byla siodemka karo, a nie kier, jak vdwie osoby powyzej napisaly. Kier to inaczej serce, jesli sie nie myle.
Zgadzam się, że zakończenie jexr naciągane. Jednak sama zemsta ma pewien sens - syn iluzjonisty zemścił się jednocześnie na ubezpieczycielu, banku który wypłacał to ubezpieczenie oraz na firmie która produkowała wadliwe sejfy i w dodatku jeszcze się na magigu - demaskatorze który ośmieszył jego 0jca i pchnął go do próby z sejfem co skończyło się tragicznie. Zemsta w białych rękawiczkach i bez ofiar - milioner stracił kupę kasy i twarz, podobnie bank i producent sejfów, a magik-demaskator trafił za kratki na długo, sławy trochę uzyskał ale raczej z niej nie skorzysta...
Przy okazji wbił szpileczkę ilujzonistom, tą nagrodą w postaci karuzeli.
No nie jest ten film nadzwyczajny, ale sam wątek wyrafinowanej zemsty jest akurat dobry (spójrzcie na ten przykład magiga-ojca który zginął w zatopionym sejfie - czekał 18 lat żeby zrobić użytek z karty schowanej w drzewie - właśnie w ten sam sposób czekał jego syn wiele lat szykując zemstę by jej dokonać), w zasadzie cały wątek magików i iluzji można wziąść w nawias - to tylko środek do celu ale samo w sobie nie pełni istotnej roli.
A ja się nie zgadzam. Może film faktycznie ,,przeszedł" przez komputer, ja nie oczekiwałam niczego innego. Wiele sztuczek z tego jest możliwych ale oni się za bardzo nie trudzili. Nie wyobrażam sobie, żeby teraz kiedy już potrafią robić efekty specjalne męczyli się nad rzeczywistym planem filmowym.
Tak sie zastanawiam jakim cudem to cos powstalo, zagralo w nim tylu dobrych aktorow i jeszcze sie ktos tym zachwyca? Na zakonczeniu to juz kompletnie odjelecieli. Glownym zlym (dobrym?) mogl sie okazac rownie dobrze hmm ten murzyn co myslal, ze na skrzypcach gra albo ktokolwiek. A calosc podsumowala angielska gazeta czytana przez blondyne na moscie zakochanych w Paryzu.
"Tak sie zastanawiam jakim cudem to cos powstalo, zagralo w nim tylu dobrych aktorow i jeszcze sie ktos tym zachwyca"
Szkoda, że nie można plusować odpowiedzi w temacie, bo za ten fragment tylko masz już +1
Masz rację mówiąc iż autorzy w swojej fantazji przekroczyli granice absurdu.
Jednak film dostarcza widowiskowej i solidnej choć raczej jednorazowej rozrywki, odświeżając temat filmowych przekrętów. Mnie spodobał się motyw długotrwałych przygotowań, choć również drażniło mnie jego przesadne wyolbrzymianie.
Nie trac wiary w kino patrzac na oceny na filmweb hehe.
Juz ktorys raz sie spotykam z takim stwierdzeniem.
Moze poczytaj opinie innych. Np tu http://www.rottentomatoes.com/m/now_you_see_me/ masz juz 50/50 i ladnie wyjasnione dlaczego i skad taka ocena oraz czego sie spodziewac.
Przystepuje do seansu zatem :)
Jedna wielka żenada, beznadzieja to chyba za słabe słowo żeby określić ten film.
świetni aktorzy, dobra reżyseria i fajny montaż - i w sumie, gdyby oglądać dla oglądania, to film naprawdę świetny. niestety jeśli użyje się choć odrobiny mózgu można lekko się załamać, bo faktycznie - absurd goni absurd (sztuczki są nierealne - równie dobrze można by magie z harry'ego pottera nazwać iluzją). świetny pomysł, niestety przecudowali.
Dla mnie nawet był spoko, ale na pewno owiele lepsza od tego filmu jest ścieżka dźwiękowa, która jest super.
Masz trochę racji, ale nawet przed seansem nie oczekiwałem wiarygodności, a właśnie takiego "wow" jak oni to zrobili a później wyjaśnienia i myśl "jak na to mogłem nie wpaść":) Dałem 6/10, ja dla mnie to rozrywka bez większych wzniesień, dobrze się ogląda do kotleta. Muszę się jednak pochwalić(wiem, że (nikogo to nie obchodzi:), że rozwikłałem kilka "tajemnic" ich występów w czasie jak je wykonywali:D
bez przesady, taki okropny ten film nie jest ale na pewno na 7.4 nie zasługuje, 5-6 to już jak najbardziej tak
A tak na poważnie to czego wy się spodziewaliście po tym filmie? Po pierwszym przedstawieniu, ba po 2 zdaniowym opisie filmu wiadomo, że będzie to coś na wzór "Iluzjonisty", "the game" skrzyżowane z "mission impossible". Dziwi mnie, że ludzie biorą się za kino absurdalne które ma bawić a później są niezadowoleni bo film nie był realistyczny tylko składał się z efektów specjalnych i cienkiej logiki.
Film spoko i twoje " Gdy widzę takie oceny przy takich szrotach, to tracę wiarę w kino :(." ni jak ma się do danej 10 przy "Nadchodzi Polly"
Nadchodzi Polly, to genialna komedia pełna smaczków i nawiązań, których nigdy nie zrozumiesz (np. do "Breakfast Club"). No ale czego się spodziewać po fanie MGS-a - chyba tylko inteligencji równoznacznej z inteligencją S.I. w tym przereklamowanym gniocie równie przereklamowanego Kojimy.
PanowieI! Dyskusja dotyczy tego filmu,a nie czyjegos gustu. Teksty w stylu: "No ale czego sie po tobie spodziewac, skoro oceniles to-czy-tamto na tak-czy-inaczej" sa nader czesto uzywane i doprawdy zbedne. To nie jest zaden argument, jedni moga lubic to czego inni nie znosza. Nigdy nie ocenialabym kogos tylko za jego gust filmowy. To zbedne, a poza tym niegrzeczne. Nie wspominajac juz, ze trzeba sobie zadac troche trudu, by przesledzic czyjs profil I znalezc cos, za co myslimy, ze mozemy kogos wysmiac. Ja rowniez poswiecam teraz czas, by wystukac te wiadomosc, ale chcialabym, zeby choc do jakiejs czesci forumowiczow trafilo jej przeslanie. Szanujcieto, ze kazdy ma mniej lub bardziej odmienny gust niz wy. Bylibysmy nudni, gdybysmy wszyscy byli tacy sami. A tak wciaz mozemy odkrywac cos o drugiej osobie, zaskakiwac sie na wzajem i wlasnie prowadzic dyskusje, wymieniac opinie. Na tej samej zasadzie np. zakochujemy sie... :) ps. Ja tez czasami probuje zwalczyc swojego agresora:)
Zgadzam się z większością powyższych opinii, jednak mi nie przeszkadzały nierealne sztuczki.
Ładnie się je oglądało.
Reżyseria i montaż mi się nie podobały a drażniły. Operator kamery zmieniał ujęcia jakby miał świąd w rękach :D
O ile pasuje to do scen akcji typu pościg za jednym z iluzjonistów to przez większość czasu to co najmniej niepotrzebne.
Psuło mi odbiór filmu.
Najbardziej mnie razi zakończenie, a przez to nielogiczność 3/4 filmu.
Skoro główny bohater był w stanie zrobić różne sztuczki to nie mógł złapać Iluzjonistów?
Komu chciał udowodnić, że nie może ich złapać (poza widzem), gdy upijał się w barze?
I wiele jeszcze innych pytań sie mi nasuwa ale nie chce zanudzać.
P.S. Do Iluzjonisty mu bardzo dużo brakuje.
Do Iluzjonisty i do Prestiżu mu dużo brakuje - to moim zdaniem dwa najlepsze filmy o prestydygitatorstwie.
W Iluzji było za dużo efekciarstwa a za mało tajemniczości. Czułem się, jakbym oglądał sequel jakiegoś filmu, zbudowany na zasadzie 'więcej, mocniej, głośniej'. Oczekiwałem ZNACZNIE więcej od filmu po takiej obsadzie, a tymczasem dostałem bajkę dla dzieci. Ten film może i by się obronił z 10-15 lat temu, ale oczekiwania widzów juztrochęwzrosły.
Czyżby kolejny debil oczekujący że w filmie pojawiły by się prawdziwe iluzje a nie efekty specjalne?
Nie chodzi tu o efekty specjalne, z których wiadomo, że twórca nie zrezygnuje. Chodzi o to żeby z nimi nie przesadzać bo z obiecującego filmu wychodzi bajka.
Tez sie zgadzam. Zapowiadal sie ciekawie, ale ta cala intryga to straszne nie porozumienie. Zapowiedz "grupa iluzjonistow obrabia bank" brzmialo obiecujaco...cala fabule i motywacje bohaterow lepiej przemilczec.
Zgadzam się z opinią. Za dużo bajki w tym filmie. Syn mści się na winnych śmierci swego ojca ukladając plan zemsty przez 30 lat.
Angażuje czterech magików i liczy że zgodzą się pracować dla niego za darmo nawet nie widząc swego pracodawcy.
Wszystkie sztuczki i iluzje są jakieś nieprawdopodobne i niemożliwe do wytłumaczenia.
Cały misterny plan udaje się w 100% bez żadnej wpadki mimo że żaden z magików przecież nie miał czasu poćwiczyć zagrań ani przygotować się do tak skomplikowanych tricków.
Wszystko to tworzy jedną wielką bajkę dla dużych dzieci , a po seansie zaczynamy wierzyć w czary ..........:)
O matko, coś taki spięty. Przecież to jeden z tych obrazów, na czas którego należy wyłączyć szare komórki i nie roztrząsać za bardzo logiki ekranowych zdarzeń. Dociera do Ciebie, że nie wszystkie filmy mają na celu dogłębna analizę psychologiczną postaci, nie wszystkie filmy przedstawiają historyczną prawdę itp. Jest to kino lekkie, łatwe i przyjemne i jako takie spełnia swoje zadania w 100%.
Zgadzam się w zupełności. Gdybym do życia podchodziła w taki sposób jak autor tego tematu do filmów, cóż... Byłabym o wiele bardziej zgorzkniała i smutna, albo w ogóle by mnie tu już nie było :>
Czyli nie można oczekiwać rozrywki na poziomie? Jakaś podstawowa logika, szanowanie widza i przy tym rozrywkowa forma to już za dużo dla producentów? Krytycznego zdania na tym portalu też nie można mieć, bo ktoś już ma smutne życie? Co za typiara z ciebie XD
Ależ ja nie neguję niczyjej opinii, co najwyżej sposób w jaki została wyrażona :> No i pisałam to z doświadczenia, bo większość życia sama nadmiernie doszukiwałam się logiki i sensu we wszystkim, ale wtedy wiele mnie omija. Wolę patrzeć na film i przyjąć go takim jaki jest, czyli naiwnym i płytkim, ale mieć w trakcie oglądania ubaw, niż narzekać jaki to on nielogiczny. Mogę o tym podyskutować, ale nie *narzekać*. Od narzekania człowiek gorzknieje. Zgorzkniały człowiek jest smutny.
Oczywiście, można jeść kupę i udawać, że to placek, ale niektórzy ludzie mają jakieś standardy poniżej których film jest po prostu słaby i nie da się go oglądać, to jest od nas niezależne. Ja już np. kina akcji nie dam rady oglądać, a w dzieciństwie oglądałem setki takich filmów i jestem uczulony na słabe filmy. Są takie produkcje jak strażnicy galaktyki, atlas chmur, duża ryba, czy chociażby zielona mila, gdzie jest wiele nadwyrężeń logiki, a jednak je każdy fan dobrego kina może obejrzeć bez zgrzytów w mózgu, więc da się robić jeszcze dobre filmy, a nie pod amerykańską zdurniałą publikę... Moim zdaniem w kinie trzeba trzymać poziom, bo zaraz wszyscy zostaną debilami jak w "idiokracji".
" Równie dobrze blondina mogłaby sie okazać na końcu Murzynem." - haha ;p W sumie tak... Mi akurat zakończenie się podobało, ale ja po prostu lubię takie zakończenia, chociaż myślę, że jest dużo prawdy w tym, co piszesz...I że tak naprawdę reżyser wrobił tym widza...heh
Zgadzam się. Film jest do kitu. Szkoda czasu i marnowanie talentu takich aktorów jak Freeman czy Caine. Gniot.
Z logicznego punktu widzenia masz racje. Ten film to lipa i bezsensowna papka. Niestety albo stety jest ona świetnie zmontowana, przyjemnie się ją ogląda i zapewnia kilkadziesiąt minut rozrywki. Całość psuje końcówka, której nie da się przetrawić w żaden sposób.